Sztafeta wieńczy dzieło Drukuj

 

   Program Multisport  przyjął się doskonale w naszym mieście, bo – trafiając na żyzny grunt – po prostu inaczej przyjąć się nie mógł. Są w Płocku tradycje sportowe, są władze samorządowe i szkolne otwarte na takie inicjatywy, jest wykwalifikowana kadra nauczycieli, są piękne i funkcjonalne obiekty.

   Rozmowa przedstawicieli operatora krajowego i regionalnego z nauczycielami była rzeczową dyskusją o szczegółach – co i jak można poprawić, jak pomóc, jak usprawnić. Przecież przekonanych przekonywać nie trzeba.

   Przy okazji odbyły się zawody, w których wzięły udział reprezentacje czterech szkół. Żartowaliśmy, że to popularna na przykład w Lidze Mistrzów w siatkówce, koszykówce czy zwłaszcza (w końcu byliśmy w Płocku) piłce ręcznej formuła Final Four, ale takie sformułowanie byłoby niesprawiedliwe wobec pozostałych czterech szkół. Względy organizacyjne i przede wszystkim sprawy bezpieczeństwa wymusiły ograniczenie liczby uczestników.

   Programu zawodów nie można było ułożyć lepiej – najpierw młodzi zawodnicy ze szkół numer 3, 16, 23 i oczywiście gospodarze z 22 – odkrywali w sobie talent do rzutu oszczepem (używali przystosowanych do ich wieku imitacji wyglądających jak rakieta lub pocisk) i rywalizowali na sprawnościowym torze przeszkód (bieg przez płotki, skok przez skrzynię, slalom i rzut piłką do kosza), a na koniec – sztafeta!

   Na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata, Europy czy Polski ostatnią konkurencją lekkoatletyczną tradycyjnie (zdarzają się niepotrzebne wyjątki) jest bieg rozstawny 4 x 400 metrów. W sali gimnastycznej, nawet najpiękniejszej, taki dystans byłby trudny do rozegrania. Zresztą dla tak młodych sportowców – sześciorga z każdej drużyny – jedno okrążenie boiska to i tak duże wyzwanie.

   Nie było podium, medali ani hymnów, bo były niepotrzebne. Poza tym było całkiem światowo. Każda drużyna wystartowała w efektownych kamizelkach, których kolorowi odpowiadał kolor pałeczki sztafetowej. Na największych zawodach nie zawsze przywiązuje się wagę do takich detali. Były także – a nawet przede wszystkim – emocje, walka nie tylko o jak najwyższe miejsce, ale i o jak najlepszy wynik.

   No i doping. Gdyby policzyć decybele wykrzyczane przez kibiców zachęcających koleżanki i kolegów ze swojej szkoły do jeszcze większego wysiłku, to publiczność niejednego mityngu z udziałem największych gwiazd bieżni mogłaby zaniemówić z wrażenia.